Znaleźć w sobie siłę

Znaleźć w sobie siłę – Ronaldo, Ibrahimovic, Balotelli

 „Niebycie takim, jak inni, jest okej”- powikłane losy trzech gwiazd futbolu

 

Autor: Marcin Dorociński
Komentarze psychoterapeuty: Daria Jarema- Celmer
Artykuł ukazał się w Polska The Times 31.12.2012
 

Cristiano Ronaldo, Zlatan Ibrahimovic, Mario Balotelli – trzy wielkie nazwiska, trzy kontrowersyjne postacie, trzy trudne charaktery. Co ich łączy oprócz pasji do piłki? Niepowtarzalny styl gry, perfekcjonizm, chęć strzelania goli i bycia w blasku fleszy, ale i konflikty z kolegami, z trenerami, konflikty z prawem. Co jeszcze? Żaden z nich nie zaznał smaku beztroskiego dzieciństwa, znają natomiast odrzucenie, niezrozumienie, samotność. Wszyscy trzej musieli znaleźć w sobie siłę, która kłody rzucane im pod nogi przez życie zamieniała w szczeble drabiny sukcesu.

 

W dorosłym życiu często są krytykowani za dziecięce, czasem głupie zachowania – a może dopiero teraz tymi dziećmi mogą się poczuć?
– Wewnętrzne dziecko, emocjonalna część nas, to jeden z najważniejszych aspektów naszego istnienia. Nasza przeszłość obecna jest w nas przez całe nasze życie. Rozwój psychiczny i emocjonalny dziecka ściśle związany jest z tym, co wydarza się w relacjach z bliskimi osobami dorosłymi – wyjaśnia nam Daria Jarema-Celmer, psychoterapeutka………i kontynuuje: Rozwój dziecka przebiega pomyślnie, gdy dostaje ono miłość i uwagę, a jego potrzeby są zauważane i zaspokajane. Gdy dziecko dostaje za mało uwagi, za mało uczuć – jego niezaspokojone potrzeby zostają. Osoba dorosła może zachowywać się jak dziecko rozkapryszone, nieszczęśliwe, zaniedbane czy agresywne, bo czegoś mu brakuje. Jest w nas wiele miejsc, które mogą boleć – przekonuje psychoterapeutka.
Nasze doświadczenia mają jasne i ciemne zabarwienia. Nie inaczej jest w przypadku wymienionych napastników. Balotelli, Ronaldo, Ibrahimovic dorastali w różnych trudnych warunkach, a każdy dzień był dla nich „meczem” o wszystko. Walką ze sobą i z całym światem.
 
  Pierwszy mecz – o życie
Świetny jest w tym szczególnie Mario Balotelli, który zawsze i wszędzie wzbudza kontrowersje i do tego lubi prowokować. „Jeśli patrzysz na mnie z zewnątrz i mnie nie znasz, pewnie pomyślisz, że jestem idiotą” – wypalił kiedyś w wywiadzie dla BBC. Jednak zanim mógł powiedzieć te słowa, przeszedł bardzo długą i krętą drogę.
        Dla „Super Mario” bowiem, pierwsze starcie zaczęło się tuż po narodzinach. Choroba jelit sprawiła, że dopiero co rozpoczęte życie zawisło na włosku i gwiazda reprezentacji Włoch mogła nigdy nie rozbłysnąć. By Mario przeżył, wymagana była seria kosztownych operacji i długofalowe leczenie, na które nie było stać biednych imigrantów z Ghany – biologicznych rodziców piłkarza. Zapewne nie było im łatwo oddać syna do rodziny zastępczej, zrobili to, kierując się dobrem dziecka. Włoskie małżeństwo z Brescii obiecało sfinansować leczenie i zapewnić ich synowi dobre wychowanie i rozwój. Leczenie się powiodło.
– Częste pobyty w szpitalu małego Mario wiązały się z rozłąką i opuszczeniem.– tłumaczy psychoterapeutka – Małe dziecko gromadzi wiedzę o siebie i świecie w oparciu o relację z matką. Zaspokojona potrzeba głodu, ciepła i bliskości buduje poczucie bezpieczeństwa, „nadzieję, że wszystko można osiągnąć”. Dziecko tworzy zintegrowaną, poznawczą matrycę do rozumienia siebie i świata. Gdy matka wysyła dziecku sprzeczne sygnały, lub gdy jest nieobecna – dziecko nie jest w stanie wytworzyć podstawowego zaufania, nie czuje się bezpiecznie w świecie. Im bardziej zaburzony rozwój dziecka, tym trudniej mu mierzyć się z życiowymi kryzysami.
Kiedy Mario zaczął interesować się sportem, nowi rodzice wspierając pasję chłopca, zapisali go do parafialnego klubu piłkarskiego Lumezzane. To stamtąd kupił go Interu Mediolan, gdzie talent Mario odkrył Roberto Mancini. A gdy odchodził do Manchesteru City za 29,5 miliona euro, Inter zarobił ponad sto razy więcej niż za niego zapłacił! Kariera nabierała tempa.
Wtedy pojawili się biologiczni rodzice Mario – po latach nie interesowania się synem, zapragnęli nagle, żeby syn do nich wrócił. Balotelli uznał, że państwo Thomas i Rose Barwuah (tak o nich mówi w wywiadach) chcą jego powrotu, bo jest sławny i bogaty, gdyby niczego nie osiągnął, nie odezwaliby się. Jak mógł się czuć, wypowiadając te słowa?
Mario zrezygnował także z reprezentowania ojczyzny biologicznych rodziców – Ghany. Media nie raz nagłaśniały temat, rozwodząc się nad losem młodego piłkarza i jego rodziny. Adopcyjni rodzice mieli utrudniać spotkania z synem państwu Barwuah, podkupowali lepszych prawników w celu uzyskania pełnych praw adopcyjnych, jednak nigdy im ich nie przyznano. Gdy Mario ukończył 18 lat dostał włoskie obywatelstwo. Wraz z radością pojawiło się nowe pojęcie – rasizm. „Nie ma czarnych Włochów”, „Nie jesteś jednym z nas”, to najdelikatniejsze określenia wykrzykiwane z trybun w jego kierunku. Mario podkreśla, że czuje się Włochem, mocno manifestuje miłość do nowej mamy. Oprócz śmiesznych przeróbek „cieszynki”, obiegających internet w czasie Euro 2012, wszystkie stacje telewizyjne emitowały piękny gest Mario – gdy po strzeleniu dwóch goli Niemcom Mario biegnie w kierunku trybun, tuli i całuje swoją mamę. To był jeden z wyjątków, bo zwykle rosły napastnik nie pokazuje radości po bramkach. – Czemu mam się cieszyć po golu? Przecież ich strzelanie to moja praca. Czy listonosz cieszy się, gdy dostarczy list? – pytał dziennikarza „Super Mario”.

„…ewidentnie sam jestem głupi”
Jest jednak coś, co mu nie pozwala poczuć spełnienia. Nie może ustabilizować formy, ani poukładać swojego życia prywatnego. Choć jak na swój wiek (22 lata) Mario zdobył już wiele: jest aktualnym wicemistrzem Europy z reprezentacją Włoch, której jest pierwszoplanową postacią, zdobył Ligę Mistrzów (z Interem), był także trzykrotnie mistrzem Włoch i raz Anglii. Jednak trenerzy, którzy go prowadzą, a których zwykle nie słucha, podkreślają, że talent zawodnika predysponuje go do bycia najlepszym na świecie. Jednak sam Mario chyba w to nie wierzy mimo, że uważa się za drugiego najlepszego piłkarza po Leo Messim.
Bez wątpienia jest showmanem poza boiskiem. Liczba wyskoków „Super Mario” szybciej nabija licznik, niż on sam strzela bramki: rekordowe mandaty, straż pożarna gasząca fajerwerki odpalane w domu, niebotyczne rachunki w nocnych klubach. Słabość do pięknych kobiet, które Mario często zmienia. – Gdybym mógł cofnąć czas, nie spotykałbym się z tyloma głupimi dziewczynami, które potrzebowały tylko mojej sławy. Wolałbym już pozostać singlem, niż zadawać się z bezmózgimi ludźmi, choć… ewidentnie sam jestem głupi, skoro ciągle na takie trafiam – refleksyjnie zauważa Balotelli. 
Niedawno na świat przyszła córka napastnika, o imieniu Pia. Urodziła ją Raffaela Fico, modelka i aktorka, była partnerka Cristiano Ronaldo. Kolejna była dziewczyna Mario…
Konflikty w drużynie, z kibicami, olewanie trenerów i treningów. Nawet Jose Mourinho, który poskromił samego Ibrahimovicia, jakże trudny charakter – nie mógł dogadać się z Mario, gdy ten grał w Interze. Tydzień bez afery wokół urodzonego w Palermo napastnika, to czas stracony.
Mario swoim zachowaniu przypomina „maskotkę” – rolę, w którą wchodzi dziecko z rodziny dysfunkcyjnej. Mario został oddany do adopcji w drugim roku życia. Małe dziecko bardziej czuje, niż nazywa to, co się wokół niego dzieje. Zmiana domu, zmiana rodziców, zmiana środowiska, długie pobyty w szpitalu. Czarne dziecko w białej rodzinie – ciekawe spojrzenia sąsiadów (gdy skończył 18 lat, usłyszał, że Włoch nie może być czarny – zapewne nie pierwszy raz). Czynników wywołujących wielkie napięcia i emocje w jego życiu nie brakowało. Rodzina może zapewniać, że wszystko jest ok., ale czy rzeczywiście jest?
Pełne wdzięku dziecko – „maskotka” bawiąc otoczenie swoim zachowaniem – dostaje uwagę oraz rozładowuje napięcie. Błaznowanie, psikusy, kaprysy, głośne i prowokujące zachowania – wszędzie tam nagroda jest powtarzana. Uczuciem leżącym u podstaw roli „Maskotki” jest wszechogarniający lęk. Od jakich rzeczywistych problemów Mario odwraca swoją i innych uwagę?

„Śmierć ojca to moja największa porażka”
Cristiano Ronaldo wychowywał się w slumsach na Maderze. Ojciec alkoholik, trójka rodzeństwa, w domu bieda. „Cris” jako mały chłopiec dokładał się do domowego budżetu, pomagając w pracy sąsiadowi na roli. Dopiero po pracy mógł zagrać w piłkę, boso. Na buty rodziny nie było stać – nie miało to jednak znaczenia, liczyła się sama gra.
W domu bieda, ale i bliskość – taka, na jaką stać rodzinę uwikłaną w alkohol, z całym systemem iluzji i zaprzeczeń – że problem alkoholowy istnieje, że rodzina skupiona jest wokół alkoholika, że dzieci nie mają wystarczająco dobrej opieki i warunków do rozwoju, by prawidłowo przejść proces rozwoju, by dorosnąć fizycznie, emocjonalnie, poznawczo i społecznie. Brat Ronaldo, Hugo, zmagał się z uzależnieniem od narkotyków. Co zrobił nasz bohater? Za pierwsze zarobione na piłce pieniądze sfinansował leczenie Hugo – to jego pierwsze z wielu zwycięstw. Bohaterska postawa. Uzasadnia słowa powiedziane parę lat później: „Uważam się za zwycięzcę. Częściej wygrywam, niż przegrywam”.
 
Niestety, są też porażki. Ronaldo nie dał rady uratować ojca – czy czuje się winny, że nie pomógł ojcu wyjść z nałogu? – Większość dzieci alkoholików czuje się winna i bierze na siebie odpowiedzialność za picie rodzica, za jego nieudane życie – może, gdyby był lepszy, lepiej się zachowywał, zrobił coś jeszcze lepiej, to ojciec czy matka nie musieliby pić. W myśleniu dziecka to nie w rodzicu jest problem – to z nim samym jest coś nie tak. Jak wobec tego nie wątpić w siebie, jak nie czuć lęku, niedostosowania, nie mieć poczucia winy? – tłumaczy Daria Jarema-Celmer i kontynuuje. – Dziecko z rodziny dysfunkcyjnej, pozbawione stabilizacji w domu, za wszelką cenę chce ją odzyskać – znalezienie sobie obszaru, w którym osiąga dobre wyniki, w którym może kontrolować sytuację – pomaga tłumić wewnętrzne lęki i obawy.
 
Ronaldo w klubie od początku wyróżniał się dobrą grą i szybko zaliczał kolejne awanse. Gdy miał 11 lat zgłosił się po niego Sporting Lizbona, jeden z największych portugalskich klubów. Transfer wiązał się z przeprowadzką do stolicy. Zmiany w jego życiu go przerosły. Ronaldo opuścił rodzinny dom – źródło informacji o sobie i świecie, zaczęły się problemy. Nie był akceptowany przez rówieśników ze względu na swój specyficzny akcent. „Kiedy byłem dzieckiem i mieszkałem w Lizbonie, płakałem prawie codziennie. Dziś płaczę ze szczęścia albo ze smutku. Dobrze jest płakać. Płacz jest częścią życia”
 
– Czy to specyficzny akcent Ronaldo sprawiał, że nie był akceptowany przez rówieśników? – zadaje pytanie Daria Jarema-Celmer i interpretuje. – Gwałtowne reakcje wskazują na głębokie konflikty wewnętrzne. Dzieci wychowane w rodzinie dysfunkcyjnej, odczuwają głębokie rozdarcie między dwoma skrajnymi postawami: jedną – że w rodzinie dzieją się trudne rzeczy, z drugą potrzebą – pokazania światu, że rodzina jest normalna. Młody Ronaldo z dala od domu konfrontował własne przekonania z przekonaniami innych. Wewnętrzne rozdarcie jest źródłem sprzecznych emocji: poczucia wstydu, bycia gorszym, innym, wyobcowanym. Wewnętrzne konflikty bywają źródłem ogromnego cierpienia. Świat zewnętrzny jest odbiciem naszego wewnętrznego świata – z tej perspektywy łatwiej zrozumieć konfliktowe i prowokujące zachowania Ronaldo.
 
Bardzo spokojny, tłumiący w sobie emocje, ale potrafiący też wybuchnąć. Gdy na jednej z lekcji nauczyciel zwrócił mu uwagę, że mówi niewyraźnie, „Cris” wpadł w szał i rzucił w wykładowcę krzesłem. W Lizbonie Ronaldo zaczął opuszczać treningi, spóźniał się na mecze, władze Sportingu nawet rozważały wyrzucenie go z klubu. Na prośbę chrzestnego dostał ostatnią szansę. Do stolicy przeprowadziła się też matka Ronaldo i nagle problemy z niesfornym nastolatkiem zniknęły jak ręką odjął.
„Ronaldo zawsze bardzo pomagał rodzinie” – mówi jego matka, Dolores. Mówi także, ze gdyby jej syn nie był uzależniony od piłki, to najpewniej poszedłby w ślady swojego brata i ojca. „Moje czwarte dziecko na własne oczy zobaczyło, czym grozi uzależnienie. Gdyby Cristiano nie został zawodowym piłkarzem, najprawdopodobniej by przepadł. Czekałby go los narkomana lub coś równie tragicznego. Bardzo na niego uważałam, doskonale przecież wiedziałam, jaką mieliśmy sytuację w rodzinie. Lecz nawet mimo moich największych starań bardzo ciężko by mu było wieść spokojne, stabilne życie. Na szczęście jednak dostał ten „dar”.
Dla Ronaldo najważniejszą wartością w życiu jest rodzina. „Jestem bardzo przywiązany do rodziny, byłem bardzo przywiązany do taty, i jestem przywiązany do mamy i rodzeństwa. Oni są filarem w moim życiu. Zapewniali mi ogromne wsparcie, byli przy mnie wtedy, gdy tego potrzebowałem. Pomogli mi bardzo”

Ronaldo odzyskał wewnętrzną równowagę na tyle, że znowu jego kariera zaczęła nabierać tempa. W wieku 17 lat awansował do kadry pierwszego zespołu Lwów (przydomek Sportingu). Ciężko pracuje, na treningach daje z siebie wszystko. Ma potrzebę udowodnić sobie i światu swoją wartość „Kiedy pracuję, nikt nie może mi zarzucić niczego na temat mojego podejścia, i to widać na boisku”.Jest perfekcjonistą. Ronaldo bardzo źle znosi porażki, potrafi po nich do nikogo się nie odzywać i płakać w domowym zaciszu. „W dniu, w którym pomyślę, że umiem już wszystko, nie będę już najlepszym piłkarzem” – podkręca swój pracoholizm.

Gdy Ronaldo zapragnął w jednym meczu zaprezentować się w dwóch fryzurach, nie zostawiono na nim suchej nitki. Sam podchodzi do prezentowania siebie jednak z dość zdrowym dystansem. „Chciałbym, żeby zapamiętano mnie jako przykład, jako piłkarza, którzy dawał z siebie maksimum, aby zaoferować spektakl i który wygrał absolutnie wszystko”

Po wielu latach zabawy i częstych zmianach partnerek, w końcu zaczął sobie układać życie prywatne, ale nie wszystko w nim jest przykładne. „Cris” od 2,5 roku jest związany z Iriną Shayk, rosyjską modelką. 17 czerwca 2010 roku urodził się jego syn, ale nie wiadomo, kto jest jego matką. Ronaldo mówi, że matka chłopca pragnie pozostać anonimową, ale wersji jest kilka: piłkarz zapłacił pewnej Amerykance aż 12 milionów euro za noszenie ciąży, po zapłodnieniu in-vitro, jest to syn piłkarza i przypadkowo poznanej kelnerki pracującej w barze w Los Angeles, trzecia legenda głosi, że to potomek kuzyna „Crisa”, który zmarł, a zawodnik zobowiązał się zaopiekować dzieckiem.

 
„Niebycie takim, jak inni, jest okej”

Mroczne obrzeża Malmo – Rosengard, tu dzisiejsza gwiazda Paris Saint Germain, Ibrahimovic rozpoczął przygodę z futbolem. Okolica, która narzuca swój styl życia – jeśli pokażesz, że jesteś mięczakiem, przepadłeś na zawsze.

„Możesz wyciągnąć człowieka z getta, ale nigdy getto z człowieka” – to napis w przejściu podziemnym, przez które Zlatan wracał z treningów do domu. I którego szczerze się bał.
To tu chuligani napadli Sefika, ojca piłkarza reprezentacji Szwecji – z przebitym płucem trafił do szpitala. Realia, które większości z nas się nie śnią, dla małego Zlatana były codziennością.
Kradzieże, którym nie mógł się oprzeć – „Złodziej rowerów – to była moja pierwsza tożsamość” – opowiada w swojej autobiografii „Ja Ibra”. Zlatan od początku był dzieckiem, wokół którego zawsze musiało się coś dziać. Gdy spadł z dachu w przedszkolu i z płaczem przybiegł do domu licząc na pocieszenie od matki, dostał siarczysty policzek ze słowami „Co ty robiłeś na dachu?!
Co za idiota wspina się na dach? Zasłużyłeś sobie na to!”
Mama często okładała Zlatana drewnianą chochlą, którą musiał odkupować, gdy się na nim łamała. Zapracowana Chorwatka, nie miała siły i czasu na wychowywanie dzieci – przede wszystkim dzieci trzeba było wykarmić – często był to makaron z ketchupem. Ojciec Bośniak, murarz i konserwator budynków dużo pił. Nie zajmował się dziećmi, pogrążony w swoim świecie, myślami był w ojczyźnie ogarniętej wojną.

Ibrahimovic nie czuł się pewnie ani w domu, ani na podwórku. Rodzice rozwiedli się, gdy miał dwa lata – z trójką rodzeństwa został z mamą. Nie na długo – Opieka Społeczna zadecydowała, by zamieszkał z ojcem, gdyż u matki nie ma warunków. Z ojcem mieszkali razem, żyli osobno. Ojciec miał swój świat, mały „Ibra” swój, z kradzieżami, bójkami i futbolem.
 
 W zdrowych rodzinach dzieci realizują swoje potrzeby, pomysły, pragnienia, rodzice akceptuję i ich słabość i siłę – dzieci eksperymentują poszukując własnej tożsamości – tłumaczy psychoterapeutka . W rodzinie alkoholowej dzieci ukrywają swoje prawdziwe uczucia i emocje wchodząc w role. Role determinujących ich zachowanie. Rolą Zlatana jest „Kozioł ofiarny” inaczej „Wyrzutek” – to na nim skupia się problem, nie na alkoholizmie ojca czy nieporadności wychowaczej matki. Chcąc być zauważonym – staje się dzieckiem trudnym i kłopotliwym, agresywnym i impulsywnym – u podstaw leży złość i ból. Opuszczony przez rodziców, osamotniony, może polegać wyłącznie na sobie– przyjmuje rolę „Bohatera” – stawia czoło wyzwaniom i wygrywa.
 
„Dziękuję Bogu za to, że miałem piłkę”– pasję, a zarazem odskocznię, która pozwalała przetrwać. Pierwszy klub, kolejne problemy, czuł się inny. W dedykacji do autobiografii napisał:„Chcę też zadedykować ją wszystkim dzieciom, a zwłaszcza tym, które czują się trochę dziwnie i odmiennie, które nie są akceptowane, i które dają się zauważyć z niewłaściwych powodów. Niebycie takim,jak inni, jest okej”

Z każdej drużyny, w której grał chcieli go wyrzucić. Trenerzy? Nie, rodzice innych dzieci. Zdarzały mu się bójki z kolegami, choć nie zawsze był facetem mierzącym 192 cm wzrostu z czarnym pasem w taekwondo, to nigdy nie odpuszczał. Zlatan nie miał autorytetów, nie liczył się z nikim oprócz rodziców. Nie miał futbolowych wzorów, choć podglądał genialnych Brazylijczyków – Romario i Bebeto, do znudzenia ćwicząc zaobserwowane u nich sztuczki piłkarskie. Miał na tym punkcie obsesję. Chciał być wyjątkowy, nadać swojej grze niepowtarzalny styl. Był też bardzo pewny siebie. Na pytania nauczycieli, dlaczego się nie uczy języka włoskiego, odpowiedział, że nie musi, bo i tak zostanie gwiazdą Seria A. Wówczas wypowiedź wzbudziła śmiech, ale po latach Zlatan swój cel osiągnął. Emanował pewnością siebie.

– Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych na chaos i niepewność otaczającego je świata reagują dwoma skrajnymi postawami – stają się albo agresorami, przejmując kontrolę nad swoim zachowaniem i uczuciami, próbują kontrolować innych, albo wchodzą w rolę ofiary, podporządkowując się innym. Postawa Zlatana jest agresywna – tłumaczy psychoterapeutka Daria Jarema Celmer. – Odpuszczenie kontroli oznacza, że zaraz stanie się coś złego. Nie można oprzeć się na nikim, zależność oznacza destrukcję.
 
 
Ojciec Zlatana był surowy, ale nigdy go nie uderzył. Zimny, nie interesował się problemami syna, ale gdyby ktoś spróbował wyrządzić mu krzywdę, skłonny byłby zabić – jak ocenia „Ibra”. „Czasem z tatą oglądaliśmy tv, gadaliśmy i wszystko układało się fantastycznie. Jednak w inne dni był zalany w pestkę”. Obecny gwiazdor światowego futbolu nie raz głodował, wracał z treningu głodny jak wilk, otwierał lodówkę mówiąc: „Proszę cię, proszę cię, spraw, żeby w środku coś było” – było piwo i … światło.
Zlatan jak sam podkreśla, nie od razu się wyróżniał talentem do piłki, ale był uparty, chciał zostać wielkim piłkarzem, był konsekwentny i dużo trenował. Jego kariera rozwijała się, przeszedł do Malmo – wielokrotnego mistrza Szwecji. Grał tam najpierw w drugim zespole. Któregoś dnia trener chciał z nim porozmawiać – dla Zlatana rozmowy z dorosłymi zwykle oznaczały kłopoty.
W drodze do pokoju przypominał sobie swoje występki wymyślając usprawiedliwienia. Został zaskoczony, gdy usłyszał o awansie do pierwszego zespołu. Niedługo po tym został gwiazdą – mógł w końcu poczuć się ważny. Trybuny skandowały jego nazwisko, rozdawał autografy, spodobała mu się ta otoczka.

Do Ajaxu Amsterdam, ściągnął go Leo Beenhakker, za blisko 8 milionów euro, ale Zlatan nie był zadowolony z warunków umowy. Miał pretensje do Hasse Borga, dyrektora sportowego Malmo, który chciał na nim jak najwięcej zarobić. „Mam całkowitą kontrolę. Nie zniósłbym, gdyby znowu ktoś mnie oszukał, dlatego staram się zawsze być o krok do przodu w negocjacjach.” Na początku, gdy przesiadywał na ławce rezerwowych trybuny żądały jego wejścia na boisko. Jednak swoją grą nie przekonywał trenera i z Co Adriaanse nie było mu po drodze. Zlatan wpadł w kryzys. Przełom nastąpił, gdy Adriaanse zastąpił Ronald Koeman, jednak nie od razu. Początkowo nowy trener też nie był przekonany do jego umiejętności, ale przełom nastąpił po finale pucharu Holandii z Utrechtem, gdy o zwycięstwie Ajaxu przesądził gol Zlatana w dogrywce. Od tej pory zaczął budować swoją legendę. Oprócz fenomenalnych zagrań zasłynął też z agresywnych zachowań. „Jeśli w futbolu nic się nie dzieje, muszę zabawić się w jakiś inny sposób. Potrzebuję akcji, rozmachu, witalności.” Incydenty, jak te z kopaniem kolegów na treningach przysparzały mu wielu przeciwników. Przylgnęła do niego etykietka piłkarza tyleż genialnego, co nieprzewidywalnego.
Obecnie 32-letni Zlatan ma szczęśliwą rodzinę: o 11 lat starszą żonę Helenę oraz dwóch synów Maximiliana i Vincenta. Uchodzi za troskliwego ojca i kochającego męża. Nadal potrafi być jednak porywczy i gwałtowny.
 
      – Nasi bohaterowie to Dorosłe Dzieci Alkoholików – DDA lub Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych – DDD. Warto o tym głośno mówić – rodziny dysfunkcyjne wbrew pozorom nie są rzadkim zjawiskiem – mówi psychoterapeutka Daria Jarema Celmer –. Miłość i szacunek, które dziecko otrzymuje od rodziców, stanowią solidny fundament poczucia własnej wartości i tożsamości. Miłość i szacunek od rodziców są źródłem miłości i szacunku wobec innych. Rodzina dysfunkcyjna ograbia dziecko z dzieciństwa, dziecko pozbawione ciepła, uwagi i miłości, poczucia bezpieczeństwa czuję się zagubione, nie warte kochania, winne, inne niż rówieśnicy. By przetrwać, stosuje różne zabiegi. Stare mechanizmy raczej utrwalają się, niż zanikają. Jakie zachowania są charakterystyczne dla naszych bohaterów?
 
  • Potrzeba kontroli, wszechobecna czujność, brak spontaniczności. Kontrolowanie uczuć oznacza także izolację od innych, samotność. Agresywna, kontrolująca postawa Zlatana, jego nadmiernie rozwinięta czujność jest jak stąpanie po polu minowym, rodzi liczne konflikty z kolegami z zespołu, z trenerami. Wszyscy nasi bohaterowie z tego słyną;
  • Postawa „wszystko albo nic” – nie dopuszczająca szarości, szczególnie w sytuacjach stresowych. Jak czuje się Mario słysząc, że „Włosi nie są czarni”, jakie emocje nim targają? Każdy z naszych bohaterów postawił sobie w życiu cel – osiągnięcie mistrzostwa. Alternatywą była porażka. Taka postawa może tłumaczyć olbrzymią wewnętrzna presję, jaką odczuwają wychodząc na boisko, albo się sprawdzą, albo nie będą istnieć. Dlatego tak mocno przeżywają najmniejsze niepowodzenie;
  • Nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności (Ronaldo od dziecka pracuje, wspierając domowy budżet, ratuje brata z nałogu, Mario finansowo wspomaga swojego rodzonego brata);
  • Zachowania kompulsywne (na ile futbol jest realizacją ich wewnętrznej pasji, na ile czynnością redukującą wewnętrzne napięcie, na ile zaś ucieczką od niechcianego w dzieciństwie świata? Seksoholizm, z którego słyną Mario i Ronaldo, zakupoholizm, nadmierna dbałość o wygląd, pracoholizm oraz perfekcjonizm – wszyscy trzej);
  • Cierpienie spowodowane zalegającym żalem zdaje się być obecne u każdego z nich. Jedynie Zlatanowi udało się zbudować bliską relację, przestrzeń, w której może kochać i być kochanym. 
  Najważniejszym zadaniem, jakie stoi przed DDA/DDD jest odnalezienie, akceptacja i pokochanie przede wszystkim samego siebie. Nie jest to łatwa droga – nagrodą jest wewnętrzny spokój i radość życia. Mimo trudności, z jakimi przyjdzie się zmagać, a może dzięki nim.
 
Mimo różnych kłopotów naszym gwiazdom dzieje się dobrze. Nie zawsze trudne dzieciństwo przekłada się na sukces – jednych takie przeżycia hartują, innych przerastają – granica jest cienka.
George Best, była gwiazda Manchesteru United, czy legendarny drybler – Garrinchy – wyrośli w alkoholowych rodzinach, osiągnęli sławę i zawodowy sukces i… nie udźwignęli tego. Powtórzyli nałóg rodziców, topiąc swoje kariery i życie w morzu alkoholu.
Chłopców kopiących piłkę możemy spotkać na każdym boisku. Wielu z nich ma problemy w domu, problemy z rówieśnikami, problemy w szkole. Ilu z nich odnajdzie w sobie siłę i determinację by zostać gwiazdą, ilu z nich przedwcześnie zgaśnie?
Dorosłe Dzieci z Rodzin Alkoholowych oraz Dorosłe Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych mają skłonność do uzależnień. Pracoholizm, alkohol, narkotyki, Internet – na różne sposoby można uciekać przed samym sobą. Trudno im znaleźć swoje miejsce w świecie – jak żołnierzowi wracającemu po długiej wojnie do domu.

 

Osoby, które w życiu czują się zagubione, miotane sprzecznymi odczuciami, odczuwają presję – mogą szukać profesjonalnego wsparcia. Każdy ma w życiu do rozegrania przynajmniej jeden mecz – mecz o siebie.